Share this article on:
    Russia annexes Crimea, her neighbours are horrified. The West is aghast and helpless. This is the fruition of the totally inadequate Western policy towards Russia.

    Attempts to civilize the Russian bear ended with Crimean disaster and lethal threats to Ukraine, Baltic states and Poland. The corner stone of the Western policy towards Moscow after the demise of the Soviet Union has been a strong conviction that with a little help Russia would turn into democracy, her economy would be based on free market rules and business with trade exchange would support, if not enforce the democratic process.

    This reasoning some ten years ago prompted George Bush jr, German Chancellor Gerhard Schroeder and French President Jacques Chirac to define Vladimir Putin “a democrat in his heart” and his country “almost a democracy”. The immediate fruit of this aberration was German and European Union’s heavy dependency on Russian gas.

    Now Europe fervently seeks a more reliable supplier and is deadly afraid of Putin’s next conquests. As if everything what happened had not been heralded by the Russians themselves in the document “Strategy of National Security of the Russian Federation” issued 14 years ago and slightly revised nine years later. It reads that the main strategic objective of Russia is to restore the Soviet empire and confirms the “near abroad” doctrine, according to which Russia’s neighbours, independently of their will, belong to her sphere of influence. Besides, the document does not exclude military action if Russia’s gas and petrol interests are threatened. Recently Mr Putin has given himself the right to defend Russian minorities abroad.

    Today’s Russia is a monstrously corrupted state in hands of a clique of oligarchs, mainly Putin’s former KBG colleagues. Political dissent is often punished with prison. Over two hundred journalists who unveiled high-level corruption have been murdered so far and independent media practically seized to exist. Russian Parliament votes everything Putin wishes. And 75 per cent of Russians approve. The nation still thinks along cold war lines (Russians are convinced that the new Ukrainian authorities in Kiev are a gang of fascists terrorists sponsored by CIA and trained in Poland and Lithuania).

    A few weeks ago such a description of Russia in Brussels, Berlin or Paris would earn it’s author a label of a crazy russophobe. Today this is considered to be a true picture. It was this years’ long myopia and turning a blind eye on Russia’s violation of all principles and values so proudly enshrined in EU Treaties, which led to the present disaster. We will all pay for it. And probably non only with a high gas bill.

    And maybe there is worse to come: unconditional surrender to Putin’s demands. Some commentators and politicians have already justified Putin’s actions with a punctured pride of a Great Nation. They stress the U.S. is no better. This the pathetic state of mind of a large part of European and American intellectual elite.

    Rosja anektuje Krym, sąsiedzi Rosji są przerażeni, a Zachód zdumiony i bezradny. To efekt prowadzonej przez lata porażającej naiwnością i chciejstwem polityki unijnych potęg i Waszyngtonu wobec Moskwy.

    Oswajanie rosyjskiego niedźwiedzia zakończyło się krymską klęską i śmiertelnym zagrożeniem dla Ukrainy, państw bałtyckich, a w dalszej perspektywie Polski, bo Zachód do dziś nie rozumie Rosji. Podstawą polityki Zachodu wobec Moskwy po upadku Związku Radzieckiego była niezmącona pewność, że w Rosji z odrobiną zachęty z Zachodu powstanie demokracja parlamentarna, a gospodarką rządzić będą prawa wolnego rynku. Towarzyszyło temu przekonanie, że Moskwa będzie spolegliwym partnerem handlowym, a sieć powiązań gospodarczych z Zachodem, szczególnie Unią Europejską, proces demokratyczny wesprze, jeśli nie wymusi.

    W ten właśnie tok życzeniowego myślenia wpisują się deklaracje George’a Busha juniora, kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera, prezydenta Francji Jacquesa Chiraca i premiera Włoch Silvio Berlusconiego sprzed kilku lat o tym, że Władimir Putin jest w głębi serca demokratą, a w Rosji mamy do czynienia „prawie” z demokracją. Bezpośrednim owocem tej aberracji było energetyczne uzależnienie Europy od Rosji, szczególnie gazociąg Nord Stream łączący Bałtykiem Rosję z Niemcami.

    Jak gdyby cele Rosji nie były zapisane w dokumentach z 1995, 2000 i 2009 r. „Strategia bezpieczeństwa narodowego Federacji Rosyjskiej”. Mowa jest tam o odbudowie imperium z interwencją zbrojną włącznie w przypadku zagrożenia interesów energetycznych Rosji. Nadal obowiązuje doktryna „bliskiej zagranicy”, czyli uznanie sąsiadów za swoją strefę wpływów. Ostatnio Putin przyznał Rosji prawo do interwencji w obronie Rosjan mieszkających zagranicą.

    Rosja to skorumpowany kraj, w którym działacze opozycyjni lądują w więzieniu, a krytyczni wobec reżimu dziennikarze giną. Niezależne media praktycznie przestały istnieć. Parlament jest maszynką głosującą podsunięte mu ustawy. 74 proc. Rosjan popiera taki stan rzeczy, a jeszcze więcej aneksję Krymu. Rosjanie nie wiedzą co to demokracja, bo jej nigdy nie zaznali i wolą opiekuńczą dyktaturę Putina. Naród nadal rozumuje kategoriami zimnej wojny (Rosjanie są przekonani, że w Kijowie rządzą teraz faszyści wspierani przez amerykańskich, polskich i litewskich imperialistów).

    Jeszcze kilka tygodni temu w Europie za przypominanie tych oczywistości przypinano łatkę szalonego rusofoba. Dziś to obraz rzeczywistości. Ta krótkowzroczność, przymykanie przez lata oczu na to, że biznesowy partner Putin łamie wszystkie zasady i wartości, które tak starannie Unia i ONZ zapisały w swoich traktatach, doprowadziły do katastrofy. Zapłacimy za to wszyscy. Przypuszczalnie nie tylko słonym rachunkiem za gaz.

    Choć już słychać głosy, że Zachód uraził dumę wielkiej Rosji, więc reakcję Putina trzeba zrozumieć, a też pokajać się za przyjęcie do NATO Polski i krajów bałtyckich. I to jest żałosny stan umysłu sporej części europejskich elit.


    In attesa del peggio

    La Russia annette la Crimea, e i Paesi vicini sono terrorizzati. L’Occidente è stupefatto e impotente. È l’effetto della sua politica totalmente inadeguata nei confronti della Russia.

    I tentativi di incivilire l’orso russo sono finiti con il disastro della Crimea e un pericolo mortale per tutta l’Ucraina, le repubbliche baltiche e la Polonia.

    La politica dell’Occidente nei confronti di Mosca dopo la caduta dell’Urss era fondata sulla convinzione che, con un piccolo aiuto, la Russia sarebbe diventata un Paese democratico, con l’economia basata sulle regole del libero mercato e gli scambi commerciali avrebbero aiutato e rinforzato il processo di democratizzazione.

    Quel ragionamento, una decina di anni fa, indusse George Bush Jr, il cancelliere tedesco Gerhard Schroeder e il presidente francese Jacques Chirac a definire Vladimir Putin “un democratico nel cuore” e il suo Paese “quasi una democrazia”. Nell’immediato, il frutto di una tale aberrazione fu la dipendenza dal gas russo della Germania e dell’Unione Europea.

    Adesso l’Europa sta cercando un fornitore più affidabile, molto preoccupata per le eventuali ulteriori conquiste di Putin. Come se tutto ciò che è successo non fosse stato dichiarato dagli stessi russi nel documento intitolato “Strategia della sicurezza nazionale della Federazione Russa”, pubblicato 14 anni fa e ritoccato nove anni più tardi. Il documento afferma che il principale obiettivo strategico della Russia è la ricostruzione dell’impero sovietico e conferma la dottrina del “near abroad”, conformemente alla quale i vicini della Russia, a prescindere dalla loro volontà propria, appartengono alla sua sfera d’influenza. Nel documento non vengono escluse azioni di tipo militare qualora gli interessi legati al gas e al petrolio russi fossero minacciati. Inoltre di recente Putin ha conferito a se stesso il diritto di difendere le minoranze russe all’estero.

    La Russia di oggi è un paese con alto tasso di corruzione nelle mani di una combriccola di oligarchi, nella maggior parte gli ex colleghi di Putin della Kgb. Il dissenso politico viene punito, spesso, con la prigione. Oltre duecento giornalisti che avevano svelato la corruzione ad alti livelli sono stati uccisi. In pratica, i media indipendenti non ci sono più. Il Parlamento russo vota tutto ciò che Putin desidera. E il 75 % dei russi approva. Il popolo continua a ragionare secondo i canoni della guerra fredda (ne è la prova il fatto che la maggioranza dei russi è convinta che le nuove autorità di Kiev siano un gruppo di fascisti sponsorizzati dalla Cia, addestrati in Polonia e Lituania.)

    Qualche settimana fa tale descrizione della Russia, a Bruxelles, a Berlino o a Parigi avrebbe fatto guadagnare al suo autore l’etichetta di “un russofobo impazzito”. Oggi è considerata un’immagine veritiera. Ed è proprio quella miopia di molti anni così come il chiudere un occhio alla violazione in Russia di tutti i principi e i valori richiamati con tanta fierezza nei trattati europei che ha portato all’attuale disastro. Tutti ne dovremo pagare il prezzo. E, probabilmente, non soltanto con una bolletta del gas più salata.

    Forse, però, il peggio sta ancora per arrivare: la resa incondizionata alle richieste di Putin. Alcuni fra commentatori e politici giustificano già l’operato di Putin con l’orgoglio ferito del popolo della Grande Russia. E puntualizzano che gli Stati Uniti non sono meglio. È questo lo stato di mente di una larga fetta d’intellettuali, europei e americani.

    Share this article on:

      Piotr Kowalczuk

      Rome correspondent of a Polish daily “Rzeczpospolita”, formerly BBC World Service in London